Rozmowa z Brodką Muzyka u mnie zawsze idzie w parze z obrazem

Brodka z wielką lekkością żongluje stylami muzycznymi, a także odważnymi zestawieniami zarówno dźwiękowymi, jak i estetycznymi. Alternatywne obszary, z których czerpie inspiracje, wychodzą daleko poza świat dźwięku i sięgają w różne rejony szeroko rozumianej kultury, a także sztuki współczesnej. O sile tych związków niech świadczy chociażby fakt, iż Brodka kolekcjonuje sztukę artystów młodego pokolenia. Obecnie artystka pracuje nad kolejnym, piątym już albumem, którego premiera odbędzie się jesienią tego roku. Zanim jednak będzie możliwość usłyszenia go, zapraszam do przeczytania wywiadu z Brodką, który niedawno miałam okazję przeprowadzić. Artystka, która zadebiutowała w telewizyjnym konkursie dla młodych talentów „Idol”, opowiada w nim o związkach muzyki ze sztukami wizualnymi, swoich inspiracjach, kolekcji a także tym, jakich prac poszukuje zasiadając w jury konkursu Allegro Prize.

Brodka, photo: M. Murawski, Red Bull Content Pool, 18.11.2016
Brodka, photo: M. Murawski, Red Bull Content Pool, 18.11.2016

Dobromiła Błaszczyk: Relacje pomiędzy sztuką współczesną a muzyką można by mnożyć. Już na początku XX wieku Wassily Kandinsky pisał o tym połączeniu próbując pokazać zależność w odniesieniu do rytmu, harmonii, tonów, emocji… A jakie linki Ty widzisz pomiędzy tymi dwoma dziedzinami sztuki?

Brodka: Sztuka współczesna i muzyka koreluje ze sobą bardzo mocno i ma wiele wspólnych składowych. Kompozycja, kolor, rytm i możliwość wielorakiej interpretacji historii zawartej w utworze czy obrazie. Widzę mnóstwo linków. Częściej inspiracje do nowych utworów czerpię ze sztuk wizualnych niż z muzyki innych artystów.

DB: W jednym z wywiadów stwierdziłaś, że „Moja muzyka ma dla mnie wymiar silnie wizualny”. To było półtora roku temu. Wydaje mi się, że coraz bardziej idziesz w tę stronę zarówno jeśli chodzi o budowanie kolejnych albumów ale też własnego wizerunku scenicznego. Czym jest warstwa wizualna w twojej działalności?

B: Jest kontynuacją pewnej myśli. Oczywiście wszystko zaczyna się od muzyki, bo to ona jest motorem do dalszych działań, ale strona wizualna jest dla mnie równie ważna. Myślę, że wszystko zaczęło się kiedy studiowałam fotografię. Narodziła się we mnie pewna świadomość wizualna, która bardzo mi pomaga w mojej pracy, ale też pcha mnie do robienia nowych rzeczy, jak reżyserowanie klipów czy świateł podczas koncertów. Zależy mi, żeby wszystko było spójnym konceptem. Na przykład „Clashes” było bardzo duchowe i symboliczne, zatem koncerty przypominały bardziej spektakle teatralne i były reżyserowane od początku do końca, a symbolem całego projektu stało się wielkie oko zaprojektowane przez Aleksandrę Wasilkowską. „Granda” znowu była zabawą w czystej formie i nawiązaniem do folkloru, który jest dużą częścią mojej historii. W tym momencie jestem znów na początku tej drogi i przygotowuję koncept wizualny pod nowy materiał. Uwielbiam ten etap. To bardzo ekscytujący czas.

DB: Przy tworzeniu klipów do kolejnych utworów bardzo często współpracujesz z artystami sztuk wizualnych. Efekt finalny tych kolaboracji jest niezwykły. Od kiedy się to zaczęło? Co daje Ci taka współpraca pomiędzy dziedzinami?

B: Wielokrotnie prace artystów wizualnych inspirowały scenariusze moich teledysków. Pojawił się projekt, do którego zaprosił mnie Red Bull i zostawił wolną rękę w doborze artystów, z którymi chcę współpracować. Taki projekt marzenie. Zaprosiłam Bownika, Anetę Grzeszykowską i Jana Smagę, Janka Simona i Kevina Breya. Każde z nich wykreowało bardzo ciekawy kontent. Aneta i Jan odkurzyli swoją łazienkową serię zdjęć i zmontowali ją poklatkowo w rytm punkowego “My name is youth”, a Bownik stworzył opowieść o świetle i o muzyce, bardzo piękną i minimalistyczną. Rzadko udaje się zestawić ze sobą pop i sztukę galeryjną. Nam się udało. Mam nadzieje, że przy okazji nowej płyty będzie więcej takich działań.

DB: Działanie na pograniczu sztuk to chyba także zwiększenie możliwości języka, którym ty jako artystka możesz przekazywać kolejne opowieści? Jak do tego „miksu” podchodzisz? Czy jest to po prostu jeden ze sposobów działania/narzędzi? A może pokazuje eklektyzm tego, z czego każdy z nas składa się w tych czasach (inspiracje, lektury, filmy, kultura z której się wywodzimy)?

B: Ten miks jest dla mnie czymś bardzo naturalnym i chyba definiuje mnie jako artystkę. Muzyka u mnie zawsze idzie w parze z obrazem. W dzisiejszych czasach trudniej o kreatywność kiedy na Instagramie czy Pintereście co sekundę powstaje nowy kontent, a ludzie “pożyczają” prace innych i prezentują ją bezkarnie jako swoje. Mam poczucie, że chociażby teledyski sprzed ery social mediów były znacznie ciekawsze i odważniejsze. Dzisiaj artysta (czy muzyk) nie potrzebuje galerii, żeby dotrzeć ze swoimi pracami do świadomości ludzi. To z jednej strony błogosławieństwo, a z drugiej – przekleństwo.

DB: Motywy oka, dłoni towarzyszyły Ci przez pewien czas. Figury geometryczne, jaskrawe punkowe zestawienia barw i form. Twoje powroty do estetyk z lat 70-tych, 80-tych, programów telewizyjnych, a z drugiej do spektaklów teatralnych… Skąd czerpiesz inspiracje?

B: Inspiracja przychodzi w najmniej oczekiwanym momencie. Często informacje, obrazy, dźwięki, które kodujemy w głowie nieoczekiwanie składają się w pomysł, ale często też jak w przypadku oka są wypadkową pewnych wydarzeń. Horyzont z okiem powstał specjalnie na koncert na Off Festival. Był tak spektakularny, że planując akurat klip do nowego singla postanowiłam uwiecznić pracę Oli (od red. Aleksandry Wasilkowskiej) na taśmie. Zaczęłam oglądać mnóstwo wystąpień telewizyjnych artystów z lat 60-tych i 70-tych. Wtedy programy telewizyjne miały taki muzyczny przerywnik, w którym występowała np. Tina Turner czy David Bowie z Cher. Moją uwagę zwracała zawsze scenografia, bardzo prosta i symetryczna oraz gra świateł. Wszystko miało bardzo teatralny charakter. Zderzyłam to ze “Świętą górą” Jodorowskiego planując scenografię, która nawiązywała trochę do kościelnego ołtarza. Motyw oka został zmultiplikowany, co dało efekt psychodelii. Tak właśnie powstał klip do utworu “Up in the hill”.

DB: Twoje związanie z kulturą i sztuką nie opiera się jedynie na Twojej własnej działalności. Aktywnie bierzesz udział w kampaniach społecznych. Pamiętam Twój udział w świetnej kampanii wizerunkowej Muzeum Narodowego w Warszawie „A Ty co zobaczysz?”. Pokazywała ona, że w MNW każdy odnajdzie coś interesującego niezależnie od zainteresowań, wieku oraz wykonywanego zawodu. A jakiej sztuki Ty poszukujesz?

B: Takiej, która trafia w moją wrażliwość. Myślę, że to jedyna słuszna odpowiedź.

DB: Wiem, że kolekcjonujesz. Czy mogłabyś powiedzieć nam co było pierwszą zakupioną pracą? Czy twoje zbiory mają motyw przewodni wokół którego są budowane, czy raczej opierasz się na emocjach i odwzorowaniu swoich gustów? Gdzie kupujesz prace – u zaprzyjaźnionych artystów, w galeriach czy na aukcjach?

B: Moją pierwszą zakupioną pracą była “Krata” Bownika. Zdecydowałam się na zakup w zasadzie 5 minut po wejściu do galerii. Po prostu od razu wiedziałam, że chcę ją mieć. Większość mojej kolekcji to prace polskich artystów i duża część z nich to fotografie. Kupuję przez galerie, na aukcjach, ale też bezpośrednio. Część tych prac to na przykład wymiana artystyczna jak rzeźba Olafa Brzeskiego, dla którego napisałam piosenkę do serialu, który właśnie tworzy. Kolekcja cały czas się powiększa. Szukam nieustannie prac na płótnie, które by mnie zaciekawiły. Mam nadzieję odkryć takie w konkursie “Allegro Prize”.

Brodka, photo: M. Murawski, Red Bull Content Pool, 18.11.2016
Brodka, photo: M. Murawski, Red Bull Content Pool, 18.11.2016

DB: Jako członek jury konkursu „Allegro Prize” jakich prac będziesz poszukiwała? Na jakie aspekty będziesz zwracała uwagę?

B: Jako osoba kochająca sztukę, ale niemająca wykształcenia w tym kierunku, będę kierować się przede wszystkim intuicją. Tak samo jak przy komponowaniu muzyki, tak samo przy wyborze finalistów zdam się na głos wewnętrzny (śmiech).

Powrót