Dorian Batycka to niezależny kurator i krytyk sztuki, działający w Europie, Kanadzie i Dubaju. Pisze między innymi dla „The Art Newspaper”, artnet, Hyperallergic i Frieze. Jego zainteresowania obejmują technologię, politykę kulturalną, ale także wszystko, co skandalizujące. Dorian jest jednym z jurorów tegorocznej edycji konkursu Allegro Prize. Spotkałam się z nim, żeby porozmawiać o kondycji współczesnego świata, młodych artystach i o tym, co znaczy być kuratorem.
Aleksandra Mainka-Pawłowska: Kiedy otrząsaliśmy się z pandemii, świat wyglądał kolorowo i przez chwilę się wydawało, że w końcu trochę odsapniemy. Tymczasem jesteśmy świadkami wojny w Europie, światowa recesja czai się za rogiem, a kryzys klimatyczny wciąż się pogłębia. Jak się z tym wszystkim czujesz, Dorianie? Czy nasza przyszłość rysuje się w czarnych barwach?
Dorian Batycka: Mam nadzieję że nie! Parafrazując wielką Mayę Angelou: historia to nieznane wody wypełnione mrokiem i kłamstwem, lecz my wciąż powstajemy.
AMP: Czy uważasz, że świat sztuki ma moralny obowiązek, żeby w świetle wyzwań, jakie stoją przed współczesnym społeczeństwem, zająć stanowisko?
DB: Cholernie ciężko jest oczekiwać od świata sztuki wspólnego stanowiska w jakiejkolwiek sprawie. W teorii brzmi to świetnie, ale nie za dobrze wychodzi w praktyce. Tak jak w życiu, polityka jest skomplikowana i pogmatwana. Artyści powinni skupić się na tym, co robią najlepiej: udoskonalaniu swojego fachu, a politykę zostawić na debaty między Jordanem Petersonem i Slavojem Žižkiem. Protestujcie, ale nie róbcie z tego być albo nie być dla swojej sztuki.
AMP: Wiele osób uważa, że kuratorzy to znawcy sztuki, którzy zajmują się organizacją wystaw. Czy zgodzisz się, że rola kuratora jest dziś znacznie szersza i pozwala na kreowanie nowych narracji i wpływanie na to, jak odbiorcy widzą świat?
DB: Kuratorzy powinni być jak litera ‘g’ w słowie lasagne. Niemi. Niech sztuka mówi sama za siebie, czasy promowania najnowszych teorii na https://www.e-flux.com/ się skończyły. Zbierajcie. Budujcie. Piszcie. Większość kuratorów, w tym ja, bez problemu pisze tekst na dwa tysiące słów, ale zapomniała, jak zmienić żarówkę.
AMP: Jako stały bywalec na targach sztuki jesteś na bieżąco z najnowszymi trendami. Czy możesz nam zdradzić, jacy artyści przykuli ostatnio twoją uwagę?
DB: Niedawno – poprzez Kenny’ego Schachtera – odkryłem Evę Beresin. Ma około sześćdziesiątki, ale maluje z werwą dzikiego dziecka. Miło też widzieć artystkę, która za życia zyskuje takie uznanie. Tego lata będzie miała miejsce duża wystawa jej prac w La Nave Salinas na Ibizie. Nie mogę się doczekać.
AMP: Zostałeś niedawno jurorem konkursu Allegro Prize. Jaką sztukę masz nadzieję zobaczyć, kiedy będziesz szukał zwycięzcy?
DB: Muszę przyznać, że nie mam pojęcia, czego oczekiwać. Ostatnim razem, gdy byłem jurorem, sprawy się pokomplikowały. Zwykle nie cierpię konkursów dla artystów, ale Allegro to zupełnie inna sprawa. Oby to było coś uwodzicielskiego, zabawnego, a może nawet niepokojącego.
AMP: Młodzi artyści często nie posiadają porządnego portfolia. Musi być trudno dostrzec wschodzący talent, kiedy nie można wesprzeć się bogatym CV. Jak rozpoznajesz, że artysta ma to coś?
DB: Zwykle najbardziej kocham rzeczy, których kiedyś nie cierpiałem. Ziarno zostaje zasiane, następuje zmiana aury i bum – cały mój światopogląd i mentalność się zmieniają. Nie kopiuj mistrzów, wyrzuć ich do kosza! Chaos jest zawsze ważniejszy niż talent.
AMP: Wielu młodym artystom świat sztuki wydaje się bezlitosny, a to może działać zniechęcająco. Co mógłbyś powiedzieć początkującym artystom, którzy mają obawy przed postawieniem pierwszych kroków?
DB: Nie szukaj uznania u nikogo. Ani u kuratorów. Ani u krytyków sztuki. Nawet w swojej własnej rodzinie. A najmniej – w konkursach. Znajdź swój własny głos, doskonal swoje umiejętności, trzymaj się z dala od polityki. I postaraj się zarobić jakieś pieniądze (dużo).
Edycja: Dorota Rzeszewska